Legalizacja marihuany zwiększa sprzedaż alkoholu. Mimo to, alko-branża czuje strach
Zdawałoby się, że legalizacja marihuany w kilku stanach USA spowoduje zmniejszenie zainteresowania Amerykanów alkoholem. To niby logiczne: zwiększenie popularności jednej używki musi przecież uderzyć w popularność drugiej, prawda? Święcie wierzą w to szefowie i właściciele wielkich alko-koncernów.
Dlatego legalizacja gandzi, zwłaszcza w wersji rekreacyjnej, to coś, co przeraża całą ich branżę, która, jak udowodniło Wikileaks nie cofnie się przed niczym, aby w Mary Jane uderzyć.
Sęk w tym, że LEGALIZACJA ZIOŁA W KILKU STANACH USA WCALE NIE SPOWODOWAŁA ZMNIEJSZENIA, TYLKO ZWIĘKSZENIE W NICH SPRZEDAŻY ALKOHOLU.
Stwierdzają to wyraźnie dane statystyczne (przedstawię je dokładnie nieco niżej). To wcale nie musi być takie zaskakujące, przecież wiele osób spotkanie przy blancie uzupełnia zwykle kilkoma łykami piwa. Ale alko-branża „wie lepiej”. Wie, że zioło jej zagraża i że trzeba jak najdłużej zachować obecne status quo.