Chociaż okazjonalne korzystanie z marihuany ma wiele zalet, a nie wywołuje takich skutków ubocznych jak alkohol, posiadanie jej nawet na użytek własny jest uznawane w polskim prawie za przestępstwo. Oczywiście kary za posiadanie niewielkich ilości (chociaż nie jest to sprecyzowane) są mniejsze niż w przypadku handlu czy produkcji na większą skalę. Co potencjalnie grozi za posiadanie marihuany?
Posiadanie marihuany – kary mogą być srogie
Polska jest krajem absurdów, także pod względem prawa. W więzieniu można spotkać osoby, które ukradły wafelka, za to na wolności pozostają osoby, które krzywdziły dzieci. Powód – są chronione przez potężną organizację. W przypadku marihuany regulacje prawne aż proszą się o „aktualizację”. Posiadanie na własny użytek nie czyni nikomu krzywdy. Haj w przeciwieństwie do upojenia alkoholem jest raczej pozytywny. Niestety prawo polskie wciąż traktuje konopie indyjskie jako poważny narkotyk, a nie używkę.
Według Art. 62. ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii posiadanie substancji psychotropowych podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. W przypadku znacznych ilości posiadanych narkotyków kara pozbawienia wolności jest bardziej surowa i wynosi od roku do 10 lat pozbawienia wolności. „Posiadanie środka odurzającego lub substancji psychotropowej w rozumieniu art. 62 ustawy z dnia 21 lipca 2005 r. o przeciwdziałaniu narkomanii (Dz. U. Nr 179, poz. 1485 ze zm.) jest każde władanie takim środkiem lub substancją, a więc także związane z jego użyciem lub zamiarem użycia.”
Wynika z tego, że:
- Marihuana jest stawiana w jednym rzędzie ze substancjami znacznie większego „kalibru”. Takimi, od których faktycznie trzeba się trzymać z daleka.
- Każda ilość marihuany, nawet marne 0,1g jest karalne.
- Za duże ilości marihuany potencjalna kara jest znacznie poważniejsza. Jednocześnie w tym aspekcie pojawiają się absurdy.
„W przypadku znacznych ilości posiadanych narkotyków”… Czyli jakich?
Gdyby ktoś miał ochotę ustanowić prawo w jakimś kraju, chociażby dla kaprysu, jako zły przykład powinien wziąć to obowiązujące w Polsce. Pomijając wykluczające się paragrafy czy dużą „elastyczność” interpretacji przez urzędnika, dziwactw nie brakuje także w Art. 62. ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Wiemy już, że marihuana jest nielegalna. Wiemy, że posiadanie marihuany w małych ilościach to mniejsza kara, a w znacznych to srogie konsekwencje (oczywiście w przypadku przyłapania). Tylko, co oznacza słowo „znaczne”. Jak je rozumieć? Znaczne ilości, czy ile?
I tutaj właśnie zaczynają się schody. Paragraf nie precyzuje, ile dokładnie wynosi „znaczna ilość narkotyków”. Pozostawia się to dywagacjom sędziów. Można opierać się jedynie na wyrokach sądowych. W wyroku z 24 lipca 1997 r., II AKa 94/97, Sąd Apelacyjny w Krakowie ustalił że „znaczna ilość” o to taka, która wystarczy do jednorazowego odurzenia się co najmniej kilkudziesięciu osób”. Z kolei w sprawie z dnia 15 sierpnia 2018 r. (II AKa 58/18) przyjął, że nieznaczna ilość to co najwyżej jedna lub dwie porcje narkotyku.
Sąd Najwyższy w postanowieniu z dnia 3 grudnia 2020 r. I KK 167/20 stwierdził, że typową dawką jednorazowego odurzenia dla jeden osoby jest 1g topów. Nie jest to jednak żelazna zasada, bo czasem za „jedną porcję” uznawano 0,5g. Rozbieżność jak widać spora.
Jakie działania mogą wykonać funkcjonariusze w przypadku przyłapania miłośnika konopi z „towarem”?
Przyłapanie osoby z każdą ilością marihuany jest podstawą do zatrzymania i przesłuchania, ale także do przeszukania pomieszczeń. W ten sposób funkcjonariusze ustalają czy mają do czynienia z posiadaniem konopi na użytek własny lub na handel. Ponadto trzeba liczyć się z utratą telefonu (celem weryfikacji jego zawartości). Dlatego pierwsze działanie w przypadku takowych problemów to szukanie obrońcy. Bardzo dobrego, nie z urzędu. To ten aspekt, na którym lepiej nie oszczędzać.
Czy zawsze posiadanie marihuany wiąże się z przykrymi następstwami, czyli karą?
W przypadku przyłapania na posiadaniu marihuany można być pewnym, że...nie ma nic pewnego. Przykładem jest sprawa nastolatka z Koszalina, który w 2018 roku został aresztowany i stanął przed sądem za posiadanie 0,0077 grama marihuany! Strach myśleć, co by mu się stało, jakby skonsumował taką potężną ilość.
Jednocześnie w niektórych przypadkach można uniknąć kary (nawet wtedy, gdy nie jest się celebrytą). Prokurator lub sąd mogą umorzyć postępowanie, jeśli uznają, że marihuany było niewiele, a osoba zachowywała się właściwie. Większą szansę na to mają osoby, które nie były wcześniej karane. Niewielka ilość marihuany to czasem czynnik łagodzący, jednak jak widać w pierwszym akapicie – nie zawsze to działa. Po raz kolejny dużo zależy od sposobu prowadzenia sprawy i interpretacji urzędników państwowych.
Z kolei odwrotnie działają, czyli obciążają sytuacje, gdy:
- Marihuanę, nawet niewielką ilość, znaleziono w więcej niż jednym woreczku (podejrzenie handlu).
- Dorośli palili marihuanę z osobami niepełnoletnimi.
Oprócz tego marihuana może być wykorzystywana w celach medycznych. Leki narkotyczne stosowane są w medycynie paliatywnej. Uzyskanie zgody na takie zastosowanie nie jest łatwe.
Depenalizacja marihuany – dlaczego warto?
Powyższe przykłady, a czasem absurdy to kolejne argumenty, by zalegalizować marihuanę na własny użytek. Wiele krajów podchodzi luźniej do tego tematu. Po Urugwaju i Kanadzie do legalizacji przymierzają się Niemcy. Rząd federalny zatwierdził w poprzednim roku plany legalizacji marihuany. Nie brakuje ograniczeń: można korzystać tylko z tej zawierającej do 15% THC, jedna osoba może uprawiać maksymalnie dwie rośliny, legalne ma być posiadanie do 30g marihuany. Nie wiadomo jednak czy ustawa wejdzie w życie. Na drodze mogą stanąć przepisy UE. Samo jednak podjęcie działań to krok do przodu. W Polsce droga ku temu wciąż daleka, pomimo niskiej, czy może żadnej szkodliwości społecznej. Potencjalne korzyści byłyby duże: dla gospodarki, odciążenia organów ścigania i sądów, które zajmują się takimi mrzonkami, a przede wszystkim dla spokoju miłośnika konopi.